Czy zobaczę masywy piętrzących się drapaczy chmur, czy ujrzę wśród nich świątynie i ciche zaułki? Czy dominuje mozaika barw czy też szarość stali ?
Gęstość zaludnienia Nowego Delhi wynosi 9294 osoby na kilometr kwadratowy. Dla porównania średnia w Polsce to 122 osoby/km. Czy to znaczy, że ludzie trącają się łokciami czy też może potrafią żyć w harmoni i przystosowali się do tłoku?
Od tysięcy lat o Nowe Delhi toczono walki, najpierw najeźdzcy muzułmańscy, później Timurydzi, wreszcie Wielcy Mogołowie. Na początku XIX wieku miasto znalazło się pod panowaniem Brytyjczyków, którzy przenieśli tu stolicę z Kalkuty. Niepodległość odzyskano w 1947 roku.
Co warto zobaczyć? Najpopularniejsze wydają się być:
Brama Indii - budowla postawiona w hołdzie indyjskim żołnierzom, podobno spektakularnie wyglądająca w świetle nocy (tak, w świetle nocy),
Kutb Minar - minaret o wysokości 73 metrów, którego budowę zainicjowano w XIII wieku a ukończono w XVI,
Grobowiec Humajuna – miejsce ostatniego spoczynku władcy z dynastii Wielkich Mogołów,
piękną nazwą kusi też Świątynia Lotosu
(na zdjęciu) - największa swiątynia bahaistyczna w Indiach (bahaizm to religia podkreślająca duchową jedność całej ludzkości).
W 2005 roku doszło w Delhi do ataku terrorystycznego, do którego przyznała się radykalna partyzantka islamistyczna, doprowadzając wcześniej do trzech wybuchów na bazarach i w miejscach większych skupisk ludności. Mam nadzieję, że czuwać będzie nad nami Śiwa i ochroni nas przed radykałami.
Prawdopodobnie zwiedzanie Delhi będzie krótkim wprowadzeniem do dalszych podróży, bo choć jestem wielbicielką gwarnych miejsc szczerze w Indiach pociąga mnie to, czego nie ujrzę w Londynie.
Słowo na dziś:
Mandira - świątynia